Waldek to właściciel dobrze prosperującej firmy. Cały swój czas poświęcił pracy i dzięki temu osiągnął duży sukces. Niestety jego życie osobiste nie jest tak udane, zawsze spokojny i opanowany nie budził zainteresowania kobiet. Starał się ignorować sugestie najbliższych o założeniu rodziny, nie czuł się samotny, chociaż inni tak myśleli. Wszystko się zmieniło w dniu tragicznego wypadku jego siostry i szwagra. Wtedy spadła na niego odpowiedzialność za ich córkę Ewę, której szybko został opiekunem prawnym. Dziewczynka skradła jego serce i sprawiła, że traktował ją jak rodzoną córkę. Adopcja dziesięciolatki miała jeszcze jeden plus, skończyły się pytania o to, kiedy się w końcu zakocha. Nowa rzeczywistość sprawiła, że czuł się spełniony, firma odnosiła sukcesy i miał rodzinę - Ewę. Mijały lata, a jego podopieczna zbliżała się wielkimi krokami do etapu, w którym przyjdzie jej się usamodzielnić. Dla Waldka oznaczało to powrót do niewygodnych pytań. Ewa skończywszy studia, zaczęła intensywnie myśleć jak odwdzięczyć się wujowi za lata poświęceń. Wiedziała, że kiedy ona wyfrunie z gniazda, on zostanie zupełnie sam. Młoda kobieta postanowiła chociaż w pewnym stopniu zrekompensować mu trudy wychowania. Jej impulsywność powodowała, że często wpadała w tarapaty. Pech nie opuścił ją również w początkach pracy. Nie zrażając się tym, wyznaczyła sobie cel i była zdeterminowana, żeby go osiągnąć. Najważniejsze stało się dla niej szczęście wuja, któremu zawdzięczała tak wiele. Dlatego tym razem nie działała pochopnie. Wszystko skrupulatnie zaplanowała i ruszyła na poszukiwania kandydatki na ciocię. Tylko czy miłość przyjdzie wtedy kiedy chcemy? Nie od dziś wiadomo, że przychodzi nieproszona. ~ Historia osieroconej Ewy i jej wuja to ciepła opowieść o sile miłości, odpowiedzialności za drugiego człowieka i poświęceniu. Pełno w niej zabawnych sytuacji i dialogów. Choć główni bohaterowie różnią się od siebie niczym woda i ogień idealnie się dogadują. Przyznam, że Ewa bardzo mi zaimponowała swoją postawą, tak bardzo nie chciała zawieść wuja, że skłonna była znieść naprawdę wiele. Lekkie pióro autorki sprawiło, że spędziłam bardzo miło czas z książką. Przeczytanie zajęło mi jedno popołudnie. Samo zakończenie chwyciło mnie za serce i wzruszyło, mam nadzieję, że książka będzie miała kontynuację.